Dziewczyny!!
Jak wszystkie wiemy - wysoka cena nie zawsze oznacza wysoką jakość - i odwrotnie - niska cena może świadczyć o bardzo dobrej jakości. Mimo, że kieszeń boli za każdym razem gdy produkt okazuje się kompletną klapą, to jednak ręka z obawy przed porażką drży bardziej przy wydawaniu większej kwoty.
Mnie najbardziej bolą buble z serii KWC - te płonne nadzieje na cudowną cerę, idealnie lśniące włosy czy twarde jak głaz paznokcie, które pryskają jak mydlana bańka tuż po pierwszym użyciu.
Przedstawiam więc moja listę anty-KWC:
1. Olejek arganowy (stosowany na cerę) - działał u mnie tragicznie - wysyp podskórnych krostek w ilości niemożebnej... cała metoda OCM nie dla mnie - niestety :(
2. Vichy Normaderm żel myjący - wielka miłość przerodziła się w wielką nienawiść - pod koniec naszego związku używałam go do mycia pędzli...
3. Skinoren - produkt na podskórne wypryski - parzący wstręciuch
Co najbardziej rozczarowało Was z KWC?
Przy okazji przedstawiam dzisiejszy OOTD - piątkowy zwyklak :) :)
Śliczna torebka! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńJa lubię testować wszystko na własnej skórze, ale KWC nie ufam :)
OdpowiedzUsuńja już powoli też przestaję... dziękuję za komentarz!! :)
Usuń